Podroz do Azji, ktora zawsze chcialam zobaczyc i poczuc.

Samotna: ja + plecak
Dluga: 10 listopada - 6 grudnia 2009
Niezaplanowana: bez rezerwacji, bez planow, z przewodnikiem w reku i tym co przyniesie los na miejscu
Wyzwanie: olbrzymie

Hoi An





























Autobus za 10 minut przyjechal ale z Hue wyjechalismy o 10.30 ! Do Hoi An dotarlismy z 1.5h opoznieniem ! No i co im zrobisz!!! Kurs musi sie oplacac czyli autobus musi byc pelen. Wiec jezdzi tak od hotelu do hotelu az bedzie pelny i jeszcze czeka na innych turystow dojezdzajacych z innych miejsc.
JEST CIEPLO!!!!!!
Pierwszy dzien od dlugiego czasu swieci slonce i jest cieplo. Co prawda jeszcze chowa sie za chmurami ale i tak cieszy mnie to najbardziej na swiecie. Po raz pierwszy mam japonki na nogach i bluzke bez rekawow (w Hanoi jakos nie zdazylam sie nacieszyc) !!!! Boze, jakie to cudowne uczucie jak nie marzniesz i nie mokniesz! No przeciez to wakacje!
Hoi An mnie kompletnie rozczarowalo.To miasteczko nad brzegiem rzeki ze swoja malownicza starowka jest wpisane na liste UNESCO. Ale ja w nim nie znalazlam dzisiaj nic urzekajacego. Domki rzeczywiscie niskie i stare ale nic nadzwyczajnego. Gdzie ten klimat miasteczka z ubieglego stulecia z urokliwymi uliczkami? Chyba wszechobecny handel go zabil. Z kazdego miejsce padaja te same zachety: Prosze pani zapraszam do mnie, moze cos pani kupi, a wszedzie te same tanie wyroby. Po godzinie spacerowania nie masz juz sily odpowiadac, nie dziekuje.To miasteczko slynie z krawcow co na miare w 1 dzien uszyja ci wszystko co zechcesz i z czego zechcesz. Nieomieszkalam i ja skorzystac z tej okazji. Zamowilam sobie kubraczek w wietnamskim, tradycyjnym stylu, tyle, ze wybralam na nasz klimat bardziej odpowiedni sztruks w kolorze fuksji, wszystkie wykonczenia w kolorze czarnym, a w rogu zazyczylam sobie wyhawtowana wazke. A do tego kreacje na Sylwestra tez w wietnamskim stylu, to juz wszystko z jedwabiu. Bluzeczka z krotkim rekawkiem w paseczki w tonacji rozowo niebiesko pomaranczowej do tego recznie robione pomaranczowe guziczki i czarne proste spodnie. Za wszystko po negocjacjach zaplacilam 120$! Jutro mam przymiarke, a pojutrze odbieram gotowy stroj (mam nadzieje :-). Zobaczymy jak im to wyjdzie. Duzo nie ryzykuje!
Na szczescie czas w Hoi An mozna sobie wypelnic dosyc scisle. Jutro rano o 5 wyruszam z moim dzisiaj wynajetym kierowca na motorku do My Son, ruin swiatyn czampskich. Nazywaja je malym Angkor Watem. Zobaczym czy nie powtorze wrazen z dnia dzisiejszego. Potem wracam i jeszcze raz przyjze sie Hoi An, juz dokladnie. W czwartek planuje 1/2 dniowy kurs gotowania wraz z wizyta na targu. A potem juz Sajgon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz