Podroz do Azji, ktora zawsze chcialam zobaczyc i poczuc.

Samotna: ja + plecak
Dluga: 10 listopada - 6 grudnia 2009
Niezaplanowana: bez rezerwacji, bez planow, z przewodnikiem w reku i tym co przyniesie los na miejscu
Wyzwanie: olbrzymie

Kurs gotowania w Hoi An



















Jeszcze slowo na temat kursu gotowania w Hoi An. Byl bardzo fajny, choc za duzo na nim sie nie nauczylam i wiele z tego nie powtorze w domu. To byla raczej taka forma spedzenia wolnego czasu dla turystow niz rzeczywiscie lekcja, ale pieknie przygotowana. Wszystko bylo bardzo starannie ulozone. Kazdy detal musial grac: makaron ryzowy ulozony w zgrabny waski pakiecik, szczypiorek ulozony na talerzyku w ksztalcie litery N. Poszczegolne przyprawy w malutkich, przezroczystych miseczkach z malenkimi lyzeczkami a wszystkie one na wielkiej misie wyplecionej z lisci palm kokosowych. Skladniki na stolach dla uczniow takie same jak na stole dla nauczyciela, z tym ze stol nauczyciela mial jeszcze dodatkowo misternie ulozona dekoracje ze swiezych warzyw i ziol, dobranych kolorystycznie i ksztaltem, tak ze mialo sie wrazenie, ze patrzysz na przepiekny kolorowy warzywny bukiet, otoczony feria zielony ziol z wystajacymi gdzie niegdzie delikatnymi, blyszczacymi stozkami czerwonego chili. Pomocnicy wszystko sprawnie zamieniali, podawali, zabierali i przynosili. Skladniki byly bardzo swieze i bardzo dobrej jakosci wiec jedzenie ktore zrobilismy bylo na prawde pierwsza klasa, zupelnie jak w restauracji (no mniej wiecej :-). Jednak kiedy chcialam dowiedziec sie w praktyce, jak przeniesc to co wiedze do mojego domu to niestety prowadzaca kurs Ms Vy brzydko mowiac "wylozyla sie". A pytanie bylo raczej z tych podstawowych: czym moge zastapic lisc bananowca na ktorym robilismy springrolls czyli tzw sajgonki i do ktorego idealnie przykleja sie papier ryzowy. Z usmiechem, ladna angielszczyzna, czarujaca Ms Vy odpowiedzial, ze to dobre pytanie ale wlasciwie to moge wziac dowolny lisc. Na co ja, ze w Polsce to moze byc trudne znalezc takie duze liscie. A pani z niezmiennym usmiechem odpowiedziala: jak nie ma bananowca to moze byc lisc lotosu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz