Podroz do Azji, ktora zawsze chcialam zobaczyc i poczuc.

Samotna: ja + plecak
Dluga: 10 listopada - 6 grudnia 2009
Niezaplanowana: bez rezerwacji, bez planow, z przewodnikiem w reku i tym co przyniesie los na miejscu
Wyzwanie: olbrzymie

Hue







































































Dotarlam do Hue. Nigdy wiecej nocnego pociagu. Zapchane toalety, w przedzialach karaluchy, posciel wielokrotnego uzytku. Dobrze ze mam taki sleeping bag ktory przezornie kupilam jeszcze w Hanoi. Wlaze do niego jak tylko cos nie tak jest z warunkami w hotelu i powiedzmy ze od biedy nie brzydze sie w takim lozku spac. To juz drugi nocny pociag w tej podrozy. Poprzednim jechalam do Sapa. Tamten tak samo szarpal i byl tak samo glosny, co rownalo sie brakiem snu ale warunki byly o niebo lepsze. W przedziale byla butelka wody dla kazdego, bylo czysto i schludnie, jak na warunki wietnamskie oczywiscie :-). Posciel wymieta (tez pewnie nie zmieniaja) ale czysta (tak przynajmniej wygladala). No i toalety dzialaly. A teraz w drodze do Hue w naszym przedzile obie byly zapchane. Smierdzialo niemilosiernie, a w czasie jazdy kazde szarpniecie powodowalo przelewanie sie zawartosci. Biegalam do ubikacji do nastepnego wagonu. Dodatkowa atrakcja byla klimatyzacja wlaczona tak mniej wiecej po godzinie jazdy. Jak by ktos do lodowki wstawil wiatrak i wpuscil do naszego przedzialu to zimne powietrze. Nie dalo sie tego nijak wylaczyc, bo kilmatyzacja dzialala z rozdzielnika glownego i nie bylo regulacji w wagonach. Spalam w bluzie polarowej, z kapturem na glowie i naciagnietym kocem na glowe. Nigdy wiecej sypialnych, nocnych pociagow w Wietnamie! Do Hoi An jade juz autobusem, a do Sajgonu lece samolotem.
W Hue jest cieplej ale za to pada taka drobnituka mzawka na przemian z drobniutkim deszczykiem. Przydaly sie skarpetki z Hanoi. No i wreszcie oddalam do prania ubrania. Jak w Sajgonie bedzie taka pogoda to juz nic mi nie pozostanie tylko wracac do domu ! Hue jest duzo tansze niz Hanoi. Mniej place za hotel (a mam wyzszy standard), za jedzenie, za owoce. Mniej tez sobie hotel doliczyl prowizji za zalatwienie biletow autobusowego i lotniczego. Znalazlam tutaj cos na ksztalt centrum handlowego gdzie dokonalam prawie hurtowych zakupow koszulek, swetra i bluzek. Razem zaplacilam jakies 150 pln a mam tego chyba z 10 szt. A to sie dziewczyny w kasie w tym sklepie zdziwily jak powiedzialam, ze biore wszystko. Tylko rozmiarowka przyprawia mnie o czarna rozpacz, kupujesz ubrania w rozmiarze XL a normalnie S lub M :-). Spotkalam starych znajomych z pociagu do Sapa, pare Niemcow. Zreszta na Halong Bay tez z nim bylam na tym samym statku. Ja pozniej pojechalam do Ba Be, a oni zostali na Cat Be i potem pojechali do Nihm Bihm.
Dzisiaj jest pierwszy dzien ze sloncem.Czekam na autobus do Hoi An. Mial byc o 8 a jest juz 9.10 i nic. Ale tutaj to normalne. Jeszcze nie zdarzylo mi sie aby cos odbylo sie o takiej porze o jakiej bylo przewidziane. Taki ich urok :-)
Hue to dawna stolica cesarstwa, z zakazanym miastem i monumentalnymi grobowcami kolejnych cesarzy. Cale miasto cesarskie miesci sie w cytadeli ze swietnie zachowanymi murami. Do samego zakazanego miasta wchodzi sie w srodku cytadeli, to tak jakby wewnatrz byla jeszcze jedna mniejsza. Czesc budynkow jest odnowiona ale bardzo duza czesc jest w oplakanym stanie. Niestety obie wojny pierwsza z Francuzami (pladrowania, rabunki i pozary), druga z Amerykanami spodowaly wiele zniszczen (bombardowania) i czesc budynkow poprostu nie istnieje albo sa to kompletne zgliszcza. A szkoda, bo to co zostalo robi ogromne wrazenie. Pokazuje przepych i majestat cesarski, kunszt rzemieslnikow i precyzje wykonania. Mozna sobie tylko wyobrazac jak to moglo wygladac przedtem. Budynki i bramy wejsciowe sa bogato zdobione, poczynajac od dachowek ze wzorami, poprzez bajkowe samoki z dzwoneczkami wylozone kolorowa mozaika, azurowe sciany, konczac na malowidlach na bramach i filarach. Te mozaiki sa niesamowite ! Sa wypukle i masz wrazenie trojwymiarowosci. Ile trzeba bylo wlozyc w to pracy: najpierw pomysl, potem natluczenie odpowiedniach kawalkow i kolorow, no i wykonanie. W mozaikach mozna odnalezc kawalki potluczonych waz z niebieskim tradycyjnymi wzorami, ceramiki zoltej i zielonej uzywanej na dachowki i wiele innych kolorow w drobnych 1 cm kawalkach misternie ulozonych. To co mnie zaskoczylo to wykorzystanie kamieni i muszli do ulozenia wypuklych kwiatow np. margaretek lub chryzantem. Wszystko oczywiscie ma jakas symbolike dla mnie nieznana. Niestety to co pozostalo niszczeje w zastraszajacym tempie.Tutaj poczulam po raz pierwszy jak bardzo smierdzi butwiejacy mur i drewno. Wilgotonosc i temperatura powoduja, ze wszystko jest pokryte czarnym nalotem plesni i zielonym mchem. A kolejnym etapem jest wyrastanie roslin w szczelinach. Nawet plytki chodnikowe wypalone z gliny sa pokryte czarnym nalotem tak sliskim, ze jezdzisz na nim jak po lodzie. Wszedzie sa napisy ostrzegajace o sliskiej podlodze. Widac, ze staraja sie odnawiac to co maja ale z ich tempem i jakoscia prac w polaczeniu z klimatem to niestety walka przegrana. Druga sprawa sa pieniadze ktorych zwykle na takie rzeczy nie ma, a dodatkowo Hue jest mniej istotnym miastem niz Hanoi i Sajgon.
No dobra, wciaz czekam. Wlasnie pytalam co z moim autobusem i czy o mnie nie zapomnieli. Mily pan w recepcji powiedzial, ze autobus ma male opoznienie (1h 10 min) i szeroko sie usmiechnal no i jak tu sie na nich zloscic :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz